Czy trener przygotowania motorycznego powinien rozumieć dyscyplinę, w której pracuje, czy sztywno odpowiadać za zakres swoich obowiązków? Kto w sztabie decyduje o przygotowaniu fizycznym zespołu? Jak może wyglądać rola trenera przygotowania motorycznego za 10 lat?

Bartosz Groffik
Trener przygotowania motorycznego pracujący w Tauron Lidze – najwyższej klasie żeńskich ligowych rozgrywek siatkarskich oraz, od niedawna, w reprezentacji Polski. Prezes Polskiego Związku Trenerów Personalnych, vce Prezes Polskiego Stowarzyszenia Treningu Motorycznego, członek zespołu ds. kwalifikacji trenera personalnego, Ekspert ds. Sportu w Komisji Europejskiej, członek Rady Sportu ESSA Sport, partner UNI Europa, EASE oraz EuropeActive, członek EREPS, wykładowca AWF we Wrocławiu, właściciel CrossFit Fabryczna we Wrocławiu.

Zapraszam do wysłuchania odcinka.


O czym usłyszysz w tym odcinku podcastu?

  • 4:15 Jak wyglądała droga Bartosza, aby stać się częścią sztabu szkoleniowego najwyższej żeńskiej siatkarskiej klasy rozgrywkowej w Polsce
  • 8:36 Od kiedy trenerzy przygotowania motorycznego zaczęli pojawiać się w sztabach i jak to wyglądało w siatkówce
  • 12:45 Jaką rolę powinien pełnić przygotowania motorycznego
  • 15:38 Czy trener przygotowania motorycznego powinien być specjalistą w zakresie fizjoterapii i dietetyki
  • 23:40 Czy trener przygotowania motorycznego powinien rozumieć dyscyplinę, w której pracuje
  • 27:54 Kto decyduje o przygotowaniu fizycznym zespołu
  • 33:54 Jak podejść do sytuacji, w której pierwszy trener świadomie traktuje kwestie techniczno-taktyczne zdecydowanie wyżej, niż przygotowanie fizyczne zespołu
  • 39:07 Jaki jest poziom wiedzy i przygotowania merytorycznego w obszarze przygotowania fizycznego pierwszych trenerów
  • 43:33 Ile czasu w ciągu dnia pracuje trener przygotowania motorycznego zespołu grającego w Tauron Lidze
  • 45:02 Jak wygląda dzień Bartosza w okresie startowym w tygodniu
  • 49:11 W którym kierunku podąża rola trenera przygotowania motorycznego, jak będzie wyglądała za 10 lat
  • 52:42 Czy w przyszłości ogólna wiedza trenera przygotowania motorycznego z wszystkich obszarów, jeżeli chodzi o motorykę, będzie bardziej wadą czy zaletą
  • 55:02 Co jest najważniejsze dla osób, które marzą o pracy trenera przygotowania motorycznego w sporcie zawodowym
  • 58:27 Jakie są polecane szkolenia i książki dla trenerów przygotowania motorycznego

Podcast do poczytania

Kuba Podgórski Moim dzisiejszym gościem jest Bartosz Groffik, trener przygotowania motorycznego pracujący w Tauron Lidze – najwyższej klasie żeńskich ligowych rozgrywek siatkarskich oraz, od niedawna, w reprezentacji Polski. Ponadto Bartek jest prezesem Polskiego Związku Trenerów Personalnych, co stanowi potwierdzenie wysokich kompetencji merytorycznych oraz wysokiego zaufania, jakim darzy go środowisko trenerskie.

W dzisiejszym odcinku porozmawiałem z Bartkiem na temat roli trenera przygotowania motorycznego w sztabach, która zdecydowanie nie jest jednoznaczna. Jaką rolę powinien pełnić trener przygotowania motorycznego w sztabie? Czy aby na pewno odpowiada on tylko za obszar fizyczny zespołu? Czy trener przygotowania motorycznego powinien rozumieć dyscyplinę, w której pracuje, aby relacje ze sztabem były na podobnym poziomie świadomości? Czy wystarczą szerokie kompetencje dotyczące motoryki i czynników „około” fizycznych? Kto tak naprawdę decyduje o przygotowaniu fizycznym zespołów i czy aby na pewno jest to trener przygotowania fizycznego? O tym i o wielu innych wątkach porozmawiałem z Bartkiem w ponad godzinnej rozmowie. Zapraszamy do wysłuchania odcinka.

Hej Bartek.

Bartosz Groffik Cześć Kuba. Witam serdecznie Ciebie i wszystkich naszych słuchaczy.

KP Witam Cię bardzo serdecznie, dziękuję, że w końcu się udało 😉 Już zostawmy te zakulisowe sytuacje, ale bardzo się cieszę, że w końcu dotarłeś do mojego podcastu 😉

W ramach rozgrzewki jak zawsze, przedstaw się słuchaczom.

BG To zawsze taka niezręczna dla mnie rola przedstawiania siebie. Natomiast w kilku słowach postaram się to zrobić. W związku z czym i w związku z tym, że tutaj jesteśmy w takich, a nie innych okolicznościach, to chyba powinienem siebie przedstawić głównie jako trenera przygotowania motorycznego, bo tym się zajmuję. I to jest główny temat dzisiejszego spotkania. Natomiast oprócz treningu motorycznego, który jest mi cały czas bliski, w który tak naprawdę inwestuję swój czas i samorozwój, to również przekładam to dla różnego rodzaju inne działania, chociażby współprowadząc Polskie Stowarzyszenie Treningu Motorycznego, czy też nawet poziom niżej w hierarchii takich kwalifikacji w Polsce – Polski Związek Trenerów Personalnych. To są takie dwie instytucje, które przede wszystkim są nastawione na edukację, kształcenie trenerów na poszczególnych szczeblach oraz przede wszystkim znalezienie, zbudowanie pewnej struktury organizacyjnej i rozwojowej pod kątem właśnie tych kwalifikacji, o których mówię.

Oprócz tego prowadzę dwa kluby, które są o takiej charakterystyce kiedyś jeszcze crossfitowej, teraz są to kluby, gdzie przede wszystkim stawiamy na rozwój każdej zdrowej i nie tylko zdrowej osoby. Skupiamy się na treningu – kiedyś bardzo modne słowo – funkcjonalnym. Natomiast koniec końców faktycznie tak to wygląda, że dbamy przede wszystkim o rozwój zdrowotny ludzi. Przy czym oczywiście jeden i drugi klub jest bardzo mocno nastawiony również na działania w zakresie przygotowania motorycznego. I też tam mam przyjemność gościć wielu sportowców, grupy zawodowe, czy też po prostu zespoły.

Jak pokrótce wyglądała Twoja droga do miejsca, w którym jesteś aktualnie? Ponieważ tematem dzisiejszego odcinka jest rola trenera przygotowania motorycznego w sztabie. Co musiał zrobić Bartosz Groffik, aby stać się częścią sztabu szkoleniowego zespołu grającego w najwyższej żeńskiej siatkarskiej klasie rozgrywkowej w Polsce?

BG Szczerze mówiąc to myślę, że jednak mimo wszystko powinienem chyba zacząć od samego początku, bo nic nie dzieje się samo z siebie, tylko jest konsekwencją pewnych podejmowanych działań. Przede wszystkim jeśli robi się coś z nutą upartości, zadzioru, a przede wszystkim konsekwencji i pasji, to te wyniki prędzej czy później przyjdą. Zmierzam do tego, że miałem od zawsze pewien plan na to, co chcę robić. W zasadzie mówiąc „od zawsze”, mówię o tym dosłownie, bo rodzice mi przypominają rozmowy, gdzie byłem w drugiej czy trzeciej klasie podstawówki. Powiedziałem, że ja będę trenerem. I tak się stało, że jestem tym trenerem, krok po kroku realizowałem to, co sobie kiedyś zamierzyłem. Począwszy od szczebla całości edukacji formalnej, czyli mówimy o kwestii studiów, oraz to, co się później działo. Jak tylko już byłem na studiach i skończyłem pierwsze kursy instruktorskie, to postanowiłem, że należy wykonać pierwszy krok do tego, żeby zacząć się kształcić już w kierunku bardzo wyspecjalizowanej działalności. Czyli tak naprawdę najpierw zacząłem od treningów personalnych. Było to już naście lat temu. Otworzyłem swoje studio treningu personalnego, gdzie oczywiście najpierw po prostu zdobywałem doświadczenie. W każdym razie, jeśli chodzi o szeroko rozumianą „general population”, czyli populację osób uczestniczących w treningu zdrowotnym, to doświadczenie zawsze jest bardzo istotne, bo dzięki temu można wyciągać pewne wnioski, uczyć się przede wszystkim, zdobywać praktykę, która później jest potrzebna do tego, żeby można było wszelkiego rodzaju działania podejmować już z osobami o specyficznym zapotrzebowaniu ruchowym. Czyli tutaj mówimy o sportowcach. Z biegiem czasu swojej edukacji formalnej, zresztą też pozaformalnej, bo zawsze szukałem różnego rodzaju kursów i szkoleń, to po prostu krok po kroku starałem się jak najszybciej łapać kontakt ze sportem zawodowym, w związku z czym po iluś latach, gdzie treningi prowadziłem najpierw w formie treningów indywidualnych, przyszedł czas na to, żeby szukać możliwości pracy w sportach zespołowych, bo to było dla mnie nadrzędne, bo taki miałem plan i tak chciałem, żeby to się wydarzyło. W związku z tym znowu – kolejne lata pracy i kolejne lata szkolenia, nauki i edukacji doprowadziły do tego, że w końcu mogłem sprawdzić się przede wszystkim już jako trener w zespołowych sportach i w zasadzie od samego początku w większości były to sporty zespołowe halowe, bo tutaj mówię o piłce ręcznej i siatkówce. I nadeszła wreszcie okazja do tego, żeby poprowadzić również reprezentację młodzieżową Polski w siatkówce. I cały rozwój, który później determinował kolejne kroki, spowodował to, że poprzez najpierw pracę w formie konsultacji i później już w formie stałego etatu, czyli kontraktu, zaowocowało tym, że dzisiaj mogę pracować w ekstraklasie siatkarskiej.

KP Ja urodziłem się w latach 80., a swoją sportową przygodę realizowałem w latach 90., dwutysięcznych – i wtedy sztaby, co prawda piłkarskie, ale składały się głównie z pierwszego trenera i najczęściej asystenta. A i to nie było standardem. Do czego zmierzam? Instytucja trenera przygotowania motorycznego w Polsce nie istniała i szczerze mówiąc nikt sobie jej nawet nie wyobrażał.

Od kiedy trenerzy przygotowania motorycznego zaczęli pojawiać się w sztabach? Jak to wyglądało w siatkówce, z którą jesteś związany?

BG Szczerze powiem, że nawet dzisiaj jeszcze to nie jest taki standard, na który chcielibyśmy spoglądać, bo w naszym środowisku już jest to bardzo zakorzenione, jednak jak popatrzymy na dosłownie kilka lat wstecz, to wcale nie było to takie oczywiste. Ja również urodziłem się w latach 80., a w latach 90, funkcjonowałem jako zawodnik. I faktycznie było tak, że tak jak mówisz, jeśli był pierwszy trener, w zasadzie instytucja trenera, to była instytucja, która zawierała w sobie bardzo wiele jeszcze innych funkcji. I faktycznie te sztaby szkoleniowe nie były tak rozbudowane, jak są dzisiaj. Zdecydowanie nawet trzeba powiedzieć, że one były bardzo ubogie, bo z reguły się składały z trenera oraz fizjoterapeuty. Albo nawet szczerze mówiąc, to do dzisiaj osoby żyjące w tamtych czasach dokładnie sobie z tego zdają sprawę, że nawet nie mówiło się o takiej osobie jako fizjoterapeuta, tylko potocznie się mówiło, że się idzie do „masera”. I tak naprawdę maser to było to, czym się ten człowiek zajmował.

KP I do dzisiaj mają o to olbrzymie pretensje. Dzisiaj trzeba ważyć słowa 😉

BG Zdecydowanie. Dokładnie tak. Jeśli ktoś powie, że idzie do masera, a maser jest fizjoterapeutą…

KP O Jezu.

BG To jest problem.

Ale to patrząc później na rozwój sportu w Polsce, to przełom lat 90. i dwutysięcznych, to dalej byliśmy naprawdę daleko infrastrukturalnie i organizacyjnie za Europą Zachodnią, gdzie tak naprawdę w tych latach już takie instytucje, jak trener przygotowania motorycznego, funkcjonowały. Myślę, że oczywiście łatwo się zawsze odnosić do piłki nożnej, która z wiadomych względów jest najbardziej prześwietloną dyscypliną w Europie, ale jak popatrzymy na organizację chociażby Manchester United (nie mówię o tym bez przyczyny, bo współpracujemy z Mike McGurnem, który przecież jest wieloletnim współpracownikiem sir Alexa Fergusona,który z kolei wspólnie z nami prowadzi szkolenia ASCA. I nawet jeśli popatrzymy na jego doświadczenie, to odwołuje się do lat, w których jeszcze w Polsce nikt nie myślał o takiej specjalizacji.

Więc wracając do clue sprawy, to tak jak mówiłem na samym początku -kwestia instytucji, skoro tak już to nazwaliśmy – trenera przygotowania motorycznego, to jest tak naprawdę kilka lat wstecz. I tutaj mówię o 5-7 latach globalnie. Bo wiadomo, że w niektórych sportach troszkę szybciej taka funkcja zaczęła już funkcjonować, zaczęła mieć miejsce bytu. W niektórych trochę później. Ale patrząc chociażby na to, co się dzieje w tym momencie, to nawet dzisiaj nie zawsze we wszystkich klubach trener przygotowania motorycznego funkcjonuje. Na szczeblu ekstraklasy siatkarskiej z reguły takie osoby mają swoje miejsce w sztabie, chociaż też nie jest to w 100% we wszystkich klubach. Natomiast jak zejdziemy szczebel niżej, czyli popatrzymy na pierwszą ligę, to bardzo często to są trenerzy, którzy są „z doskoku”, czyli to są osoby, które prowadzą jednostki treningowe, a nie są zaangażowane w cały proces. I to jest akurat bardzo duży minus, jeśli chodzi o rozwiązania strukturalne i przede wszystkim jeśli chodzi o rozwiązania pod kątem jakości prowadzonego treningu. To jest bolączka, z którą się spotykamy. Mówię tutaj o nas, jako o wszystkich trenerach. I myślę, że jest to też taki element, na który też bardzo mocno trzeba zwrócić uwagę i wspólnie obierać pewną strategię działania, żeby po prostu organizacyjnie kluby nie chcę mówić „zmuszać”, ale na pewno uczyć higieny pracy, jak to powinno być zachowane.

Jaką rolę powinien pełnić przygotowania motorycznego?

BG Mówimy teraz o kwestii trenera przygotowania motorycznego globalnie, natomiast patrząc na to, w jaki sposób sztaby są rozwinięte, znowu odniosę się do piłki nożnej, czy w siatkówce, czy w piłce ręcznej – każdy z tych sportów jest troszkę inaczej zorganizowany również ze względu na możliwości finansowe, bo jednak to determinuje później możliwość organizacji sztabu. Natomiast posługując się przykładem klubów piłkarskich, to to, że jest trener przygotowania motorycznego, to jest swego rodzaju standard. Bardzo często w klubach już jest kilku trenerów, którzy są odpowiedzialni za różne elementy, czy składowe tego przygotowania motorycznego. Natomiast w niektórych sportach czy w dyscyplinach, wiadomo, że jest jeden trener przygotowania motorycznego, który ma określone funkcje.

I teraz odpowiadając bezpośrednio na pytanie – jest to osoba, która, jeśli mogę to zgeneralizować – która ma za zadanie przygotować zawodników w taki sposób, żeby ich dyspozycja psychofizyczna była odpowiedzią na zapotrzebowanie techniczno-taktyczne trenera głównego. Mówię tutaj o psychofizycznej dlatego, że elementem szeroko rozumianego przygotowania fizycznego jest również regeneracja, która, wiadomo, że bezpośrednio wpływa też na dyspozycję psychiczną i psychofizyczną w konsekwencji. Dlatego mówię o tym bardzo szeroko. Ale taka jest nasza rola jako trenerów przygotowania motorycznego, żebyśmy zadbali o ten aspekt całościowo i żebyśmy byli w stanie w optymalny sposób przygotować zawodników do tego, żeby byli w 100% gotowi, albo w zasadzie optymalnie gotowi na realizację zadań techniczno-taktycznych. To z jednej strony. A z drugiej strony, o czym też należy powiedzieć, a w zasadzie myślę, że od tego też należy zacząć – wiemy, że na początku sezonu dbamy o to, żeby uzyskać jak najwyższy performance zawodnika. Natomiast w trakcie sezonu, to o czym trzeba pamiętać i powiedzieć to jest to, że to już jest wtedy walka o to, żeby optymalizować proces treningowy w taki sposób, żeby mieć na uwadze prewencję kontuzji, czyli po prostu nie doprowadzić do przeciążenia zawodników, a tak naprawdę optymalizować te obciążenia po to, żeby ryzyko odniesienia kontuzji zminimalizować. Więc to są takie trzy obszary, wokół których należy się poruszać i mieć je na uwadze jako elementy podstawowe.

Pytam o ogólną rolę nie bez kozery, ponieważ chciałbym poznać Twoje zdanie w kwestii, z którą zmaga się mnóstwo klubów, mnóstwo sztabów – a mianowicie, czy trener przygotowania motorycznego powinien być specjalistą w zakresie fizjoterapii, dietetyki? Czy sztaby według Ciebie powinny w tych trzech obszarach przygotowania fizycznego posiadać trzy wyspecjalizowane osoby?

BG Z racji tego, że współpracuję, czy też po prostu czerpię dużo wiedzy z pomocy wielu osób na co dzień działających w Stanach Zjednoczonych, czy w okolicach Australii, czy Wielkiej Brytanii, powiem tak, jak oni bardzo często odpowiadają na tego rodzaju pytania. Zresztą to też jest moje spostrzeżenie – jeśli mówimy o idealnym świecie, a wiadomo, że chcemy doprowadzić poprzez swoją profesjonalizację do takiego momentu, żeby im bliżej tego idealnego świata się znajdować, tym lepiej, to zdecydowanie powinniśmy mieć w sztabie specjalistów od fizjoterapii, treningu, przygotowania w zakresie przygotowania motorycznego oraz dietetyki. Bardzo często się zdarza, że trenerzy przygotowania motorycznego to są też osoby, które są jednocześnie fizjoterapeutami. Natomiast później ta specjalizacja idzie bardziej w kierunku treningu, a nie samej fizjoterapii. Oczywiście jest to cecha, mógłbym rzec, pożądana, bo jednak zdecydowanie to powiększa horyzont działania. Natomiast znowu – specjalizacja trenerska wymaga bardzo szerokiego spektrum działania i umiejętności partycypacji w pewnych sytuacjach z jednej strony, a z drugiej strony – umiejętności analizy tego, co się dzieje w danym momencie i w danej sytuacji. Natomiast jeśli miałbym jednoznacznie odpowiedzieć, to uważam, że sztab powinien się składać ze specjalistów. Czyli to powinien być zespół specjalistów, a nie specjalista w jednej osobie.

KP Zgadzam się. Natomiast drugie pytanie brzmi: co zrobić, jeżeli kluby nie posiadają takich warunków i nie mogą sobie pozwolić na wsparcie fizjoterapeuty i dietetyka? Jak z Twojego doświadczenia sztaby radzą sobie w tym temacie? Czy tym zajmuje się właśnie trener przygotowania motorycznego? Czy też spotkałeś się z jakimiś innymi rozwiązaniami, wspieraniem się np. konsultacjami dietetycznych niekoniecznie będącymi bezpośrednią częścią sztabu szkoleniowego?

BG Odpowiem bezpośrednio czerpiąc przykłady z doświadczenia – patrząc z punktu widzenia tego, w jakim środowisku żyjemy, bo jednak mówiąc o treningu ogólnie, to tak jak mówiłem na samym początku – kwestia tego, gdzie się znajdujemy – mówię tutaj o kwestiach organizacyjnych w sporcie w Polsce – jest bardzo charakterystyczna ze względu na uwarunkowania historyczne i socjotechniczne, tak bym powiedział. Ale przede wszystkim chodzi o to, że mamy pewną strukturę i pewne naleciałości działań w Polsce. Ogólnie patrząc na strukturę związków, schodząc później na strukturę klubów i bezpośrednio działając w sztabach szkoleniowych. Sztaby szkoleniowe zazwyczaj organizacyjnie i pod kątem wymagań zdecydowanie wyprzedzają organizację klubów, w większości. Dlatego ten dysonans jest bardzo mocno widoczny, że potrzeby sztabów szkoleniowych często się mijają z postrzeganiem tych potrzeb przez włodarzy klubów. I tutaj się właśnie napiętrzają te wszystkie konflikty. Wynikają z nich braki finansowe, gdzie faktycznie ciężko zatrudnić danego specjalistę na danym poziomie.

Ale jeśli chodzi o rozwiązania – bo wiadomo, że można sobie ponarzekać, natomiast nie jestem osobą, która woli narzekać, jestem osobą, która zdecydowanie woli proaktywnie działać. Odnosząc się do swojego doświadczenia – działając jako trener przygotowania motorycznego bardzo mocno się skupiłem najpierw na różnego rodzaju kursach w zakresie fizjoterapii, bo był to dla mnie jednak mimo wszystko pewien bodziec do działania, żeby właśnie być w tym zakresie również przygotowanym. Bo jednak chcąc działać na płaszczyźnie biomechaniki ruchu, trzeba w te elementy fisjoterapeutyczne zdecydowanie bardziej „wejść”, mówiąc bardzo trywialnie. W związku z czym myślę, że taki punkt widzenia na naszą specjalizację jest zdrowy i bezpieczny pod kątem tego, co powinniśmy robić. Głównie dlatego, żebyśmy też wiedzieli, gdzie nasze kompetencje się kończą, a gdzie przede wszystkim ten obszar obowiązuje. I nie ma w tym nic złego, nawet myślę, że jest to bardzo dobre rozwiązanie, jeśli wiemy, gdzie ten nasz zakres działań się kończy, a kiedy powinniśmy kogoś – w tym wypadku naszego zawodnika – przekazać w ręce specjalisty, który mu pomoże. No i teraz pytając o te aspekty organizacyjne, to oczywiście jeśli jesteśmy w klubie, który dysponuje dużym budżetem i fizjoterapeuta jest podstawą działania, to jest dużo łatwiej działać w takim sztabie. Natomiast jeśli faktycznie fizjoterapeuty brakuje na miejscu – a i takie sytuacje miały miejsce w mojej przygodzie zawodowej – to po prostu zawsze szukam rozwiązań takich, które działają i są proste. A najprostszym rozwiązaniem jest to, żeby skorzystać z zasobów, które się posiada, z zasobów relacyjnych. Mam tutaj na myśli po prostu współpracę z różnymi fizjoterapeutami, z którymi od lat współpracowałem, którzy wiem, że są również entuzjastami, jeśli chodzi o sport. Wiadomo, biznes jest biznesem, natomiast z drugiej strony pewna misja w działaniu również im przyświeca. A szukam takich ludzi, którzy, tak jak mówiłem, działają również z pasji. I w ten sposób bardzo często sytuację załatwiam, chociażby pod kątem tego, żeby wspomagać nawet swoje działania treningowe z działaniami w zakresie regeneracji. Bo jeśli wiem, że w klubie nie ma wystarczającej ilości sprzętu, a wiem, że ktoś ze znajomych np. prowadzi centrum regeneracji, to czemu miałbym nie skorzystać z takich relacji i po prostu dogadać sposób rozliczania czy organizacji takich działań regeneracyjnych.

I to samo jeśli chodzi o dietetyków. W środowisku, w którym działam w tym momencie, kwestia fizjoterapeuty i trenera przygotowania motorycznego jest już praktycznie standardem, ale działania dietetyków już nie. Ale znowu – w obwodzie mam dużo różnych znajomych, z którymi po prostu współpracuję, którzy są specjalistami w tym, czym się zajmują. Bezpośrednio kontaktuję zawodników z danym specjalistą. I to po prostu najlepiej działa. Oczywiście znowu – kwestia jest tego typu, że w jednym klubie udaje się wygospodarować jakieś budżet w określonej kwocie, w innym klubie jest to zrzucane na zawodników, ale koniec końców, to zawsze działa.

KP Chciałbym teraz przejść do tematu, który szczególnie mnie interesuje, ponieważ jestem osobą, która pracuje jako trener przygotowania motorycznego w piłce nożnej i futsalu. Ale powiedzmy, że jest to pokrewne bo i tu i tu kopie się nogą 😉 Natomiast uśmiecham się pod nosem, ponieważ robię to dlatego, bo robię to z czystej pasji i specjalizuję się stricte właśnie w dyscyplinie, którą uprawiałem. Co ty sądzisz na ten temat?

Czy trener przygotowania motorycznego powinien rozumieć dyscyplinę, w której pracuje, czy też niekoniecznie i przede wszystkim powinien sztywno odpowiadać za zakres swoich obowiązków, czyli w tym wypadku dotyczących przygotowania fizycznego zespołu?

BG Moim zdaniem bezwzględnie trener przygotowania motorycznego powinien dyscypliną się przynajmniej mocno interesować, ale musi ją rozumieć. Wynika to chociażby z generalnego założenia, o którym wcześniej mówiłem, czyli jeśli ja jako trener przygotowania motorycznego mam przygotować zawodników do tego, żeby spełniali oczekiwania pierwszego trenera w zakresie techniczno-taktycznym, to też muszę wiedzieć, na czym te wymagania polegają. A żeby wiedzieć, na czym polegają, to trzeba rozumieć specyfikę dyscypliny. I tutaj bardzo prosty przykład – mówimy o siatkówce męskiej i żeńskiej jako o dyscyplinie pod tytułem siatkówka, czy piłka siatkowa dokładnie. Natomiast jeden i drugi rodzaj tej siatkówki to są dwa różne światy. I już nie mówię o samej somatyce i kwestiach psychologicznych, związanych z tym, jak się prowadzi jednostkę treningową z kobietami, a jak z mężczyznami, to tutaj też kwestie taktyczne są zupełnie inne. Zupełnie inny czas rozgrywania akcji, itd. W związku z tym taką specyfikę też trzeba znać, po to, żeby też w odpowiedni sposób przygotować zawodników czy zawodniczki do rywalizacji sportowej.

Z drugiej strony nawet samo przygotowanie fizyczne w tym wypadku odnosi się do dwóch obszarów. Jeden obszar to jest taki obszar, który na pierwszy rzut oka może nie ma dużo wspólnego z dyscypliną, bo mówimy o tzw. wzorcach ruchowych, mówimy o prostych czynnościach pod kątem przyciągania, wyciskania itd., które obojętnie w jakiej dyscyplinie byśmy na to nie patrzyli, to zawsze po prostu trzeba je robić, bo są pewnymi podstawowymi elementami ruchowymi. Jeśli chcemy przygotować zawodnika pod kątem specyfiki, chociażby długości trwania wysiłku, czy specyfiki ruchu, to w tym momencie dobrze wiedzieć czego oczekuje, czy czego wymaga dana dyscyplina. Bo charakterystyka pierwszego kroku jest inna w koszykówce, inna w piłce ręcznej, inna w siatkówce. W piłce nożnej zupełnie inne odcinki bierzemy pod uwagę z punktu widzenia przygotowania energetycznego zawodnika, niż w siatkówce, i tak dalej i tak dalej. W związku z czym jednoznacznie uważam, że jak najbardziej należy znać specyfikę sportu i rozumieć o co chodzi w danej dyscyplinie sportu.

KP Przychylam się do tego, co powiedziałeś. Mnie najbardziej pomaga to, że jestem z tą dyscypliną związany bezpośrednio, również jako wcześniej czynny zawodnik. Pomaga to właśnie w kwestiach techniczno-taktycznych. Techniczne w momencie, w którym trzeba pewne ćwiczenia, pewne rozwiązania powiązać z kwestiami boiskowymi, często taktycznymi, a właśnie taktyczne jeżeli chodzi o rozumienie potrzeb pod kątem wymagań pierwszego trenera. Także sam jestem ciekaw, w którą stronę to będzie podążać, ponieważ oczywiście zdecydowanie najważniejsza jest wiedza dotycząca przygotowania motorycznego, o czym również wspomniałeś w kontekście wymagań. Jakie są nasze zadania to jest jasne. My mamy przede wszystkim przygotować zespół fizycznie, nie dopuszczać do przeciążeń, do urazów w zespole. I to jest kluczowe. Natomiast ciekaw jestem w którą stronę to będzie podążało w kontekście coraz szerszej specjalizacji. Czyli trenerów jest coraz więcej, a co za tym idzie, ta specjalizacja będzie jeszcze dokładniejsza.

Kto według Ciebie decyduje o przygotowaniu fizycznym zespołu? Head coach, czyli pierwszy trener, czy trener przygotowania motorycznego?

BG To może być dość kontrowersyjne pytanie 😉 Faktycznie jest tak, że trener przygotowania motorycznego zazwyczaj, jeśli nie ma tej relacji wcześniej wyrobionej, albo wręcz odwrotnie – jeśli jest wcześniej ta relacja wyrobiona między pierwszym trenerem, a trenerem przygotowania motorycznego, to jest to po prostu wtedy pewien kompromis. Jest to wspólna decyzja, dlatego, że jeśli jedna osoba rozumie drugą, a druga tą pierwszą, to wtedy zdecydowanie łatwiej się planuje cały proces treningowy. I to jest bardzo istotne, bo programowanie tego procesu jest tutaj kluczowe z punktu widzenia uzupełnienia pewnych zadań, objętości i intensywności treningowej. To jest po prostu nadrzędny cel takiego wspólnego działania. Natomiast patrząc na to, jak to wygląda też bardzo często w klubach, gdzie okoliczności organizacyjne klubu determinują też to, że nie zawsze pierwszy trener może przyprowadzić – mówiąc bardzo trywialnie – „swojego” trenera przygotowania motorycznego, ukazują pewnego rodzaju mankamenty takiego działania. O tyle o ile, jeśli uda się znaleźć wspólny język z pierwszym trenerem, a pierwszy trener wie, albo zna znaczenie, czy wartość wtej kwestii przygotowania fizycznego w zespole i znajdzie wspólny język z trener przygotowania motorycznego, no to jest łatwiej. Natomiast jeśli będzie chciał na siłę zwrócić uwagę tylko i wyłącznie na działania ze specyfiki dyscypliny, a jako dodatek traktować czynności w zakresie przygotowania fizycznego, to po prostu potrafi równie dobrze ten proces albo zniekształcić, albo go zatrzymać, albo przede wszystkim spowodować to, że nie będzie efektywny. Więc patrząc z punktu widzenia organizacji takiego sztabu trenerskiego, to mimo wszystko najważniejszą osobą jest pierwszy trener. I to, w jaki sposób będzie w stanie się dogadać, porozumiewać, komunikować z trenerem przygotowania motorycznego. I tak by można było powiedzieć, patrząc na całą sprawę bardzo powierzchownie. Natomiast moim zdaniem, mimo wszystko dalej mamy szanse 50:50, bo wszystko zależy od tego, nie tylko jakie kompetencje i kwalifikacje ma trener przygotowania motorycznego, ale właśnie jakie ma kompetencje miękkie. Bo teraz bardzo dużo zależy również od nas, czy będziemy w stanie wziąć na siebie ciężar zbudowania odpowiedniej komunikacji i zaufania z pierwszym trenerem, czy też nie. I nawet jeśli nie znamy się z trenerem, który przychodzi do sztabu, to leży to w naszej gestii, żeby pokazać wartość tego, co robimy. Jeśli jesteśmy w stanie tę wartość przedstawić, pokazać, że ma to znaczenie i przede wszystkim odzwierciedlenie w codziennej pracy, to myślę, że taka sytuacja wtedy daje odpowiednie korzyści i owoce, jeśli chodzi o to, co robimy.

Myślę, że warto też dodać, bo to jest pewien chyba niestety mankament, patrząc globalnie na to, co się dzieje w polskim przygotowaniu motorycznym, to o tyle o ile mamy naprawdę bardzo dużo ciekawych poglądów, doświadczeń itd., na tyle moim zdaniem brakuje takiej „mrówczej” pracy, codziennej, która polega na pewnej diagnostyce zawodników i monitoringu tego, co robimy. I bardzo niebezpieczne jest to, jeśli unikamy rozliczania swojej pracy przez naszego trenera. Jeśli nie pokazujemy owoców tej pracy, nie pokazujemy rezultatów, to w tym momencie też ta nasza praca jest troszkę deprecjonowana chociażby dlatego, że ona jest w pewien sposób nienamacalna, a jednak bardzo często dyspozycja zawodnika mocno powinna korelować z tym, co reprezentuje na boisku. Jakkolwiek trzeba wziąć pod uwagę, że jednak bardzo silnie również koreluje jego dyspozycja psychiczna, czyli to, w jaki sposób sobie radzi z obciążeniem startowym.

I patrząc na to wszystko, jeśli nasz zawodnik nie „trzyma głowy”, nie jest w stanie wytrzymać presji spotkania, to w tym momencie najłatwiej powiedzieć, że to jest wina trenera przygotowania motorycznego. Stąd też namawiam do tego, żeby jednak pokazywać rezultaty naszej pracy,, prowadzić bieżący monitoring, pokazywać, w jakiej dyspozycji się znajduje dany zawodnik, omawiać to z pierwszym trenerem, również go zaangażować w to co robimy. Bo jeśli go zaangażujemy, to w tym momencie nie wpadamy w pułapkę tego, kto jest bardziej determinujący, jak ten trening przygotowania motorycznego, czy proces tego treningu zachodzi w klubie. Bo w tym momencie, jeśli zbudujemy w odpowiedni sposób wartość, o której mówiłem, pokażemy, to co robimy, poprzez zaangażowanie pierwszego trenera, to ten problem się rozwiązuje.

KP Zapytałem o tę kwestię, ponieważ zarówno wśród kuluarowych rozmów pomiędzy trenerami, jak i wśród wielu pytań, które otrzymałem, kiedy mówiłem, czego będzie dotyczył ten odcinek, to właśnie tego typu sytuacje bardzo często się przewijają.

I gdybym miał dopytać, albo rzucić to inne światło – jak podejść do sytuacji, w której pierwszy trener świadomie traktuje kwestie techniczno-taktyczne zdecydowanie wyżej, niż przygotowanie fizyczne zespołu, a co za tym idzie, automatycznie ograniczając bardzo mocno czas trenerom przygotowania fizycznego, nierzadko też marginalizując ich rolę. Którą drogę wybrać? Czy założyć odgórnie, że jest się częścią sztabu, który razem płynie w wyznaczonym przez pierwszego trenera kierunku i pełnić funkcję asystenta, wspierając pierwszego trenera w przygotowaniu fizycznym zespołu, w przygotowaniu ogólnie zespołu? Czy też opuścić ten statek w sytuacji, w której pierwszy trener wyznacza kierunki również w obszarze przygotowania motorycznego? A spotkałem się z takimi sytuacjami i nie zawsze one są zgodne z wizją trenera przygotowania motorycznego.

BG Tutaj zacznę od tego, że pracując w zespole, jednak zawsze stawiam zespół ponad siebię i – trzeba tak to nazwać – ponad własne ego. Co nie oznacza, że poddaję się zupełnie temu, to co się dzieje. Co mam tutaj na myśli? Mianowicie to, że bardzo często decyzje, które podejmujemy pod kątem przede wszystkim korzyści płynących dla zespołu mogą stać w sprzeczności z tym, co byłoby dobre dla nas indywidualnie. I wychodzę z tego założenia, patrząc na każdego – czy to na daną osobę w sztabie szkoleniowym, czy to na zawodników, czy zawodniczki. Jednakże nie jestem osobą która, by zupełnie bez walki oddała zupełnie pole osobie która, która niekoniecznie jest za to w sztabie odpowiedzialna. Natomiast to też nie chodzi o pewną zuchwałość, nie chodzi tutaj o jakieś kreowanie wojny albo niezrozumienia, a wręcz odwrotnie. Zawsze staram się prowadzić jak najbardziej dokładny i efektywny dialog. Mam taką naturę, która jeszcze mi została z czasów, kiedy byłem wykładowcą na AWFie, bo sam zawsze swoim studentom powtarzałem jedną ważną rzecz – jeśli ktoś Wam coś mówi, to zapytajcie, dlaczego tak jest. Jak dojdziecie do momentu, w którym ktoś na pytanie „dlaczego” nie będzie Wam w stanie odpowiedzieć, to znaczy, że albo się wyczerpał temat, albo po prostu nie wie, jakie są podstawy takiego działania. I wychodząc z takiego założenia zawsze, a w podobnej sytuacji, o której mówisz, również się znajdowałem, po prostu poprosiłem o rozmowę. Jedną, drugą, trzecią, czwartą – i zawsze pytałem jakie są tak naprawdę założenia albo potrzeby trenera. Jeśli trener mi odpowiadał, że chce i wymaga tego i tego od swoich zawodników, to zawsze pytałem, dlaczego tak się nie dzieje. Jeśli mi odpowiadał, że dlatego, że są za wolni, to pytałem – w takim razie co mamy zrobić, żeby byli szybsi. Jeśli nie był mi w stanie odpowiedzieć co mam zrobić, to ja mu odpowiadałem, co możemy zrobić, żeby po prostu byli szybsi. Już bardzo mocno spłaszczam temat, żeby się nie rozpływać nad tym przez kolejną godzinę, ale zmierzam do tego, że jednak dobrze prowadząc rozmowę, naprawdę da się bardzo dużo ugrać. Oczywiście jeśli dochodzi do sytuacji, która wykracza poza tematy sportowe, bo nagle się okazuje, że to jest kwestia zupełnego niezrozumienia charakteru logicznego, to na to już większego wpływu mieć nie będziemy. Natomiast do momentu, dopóki odgrywa rolę merytoryka i aspekt sportowy, to szczerze mówiąc, jeszcze nie zdarzyło mi się nie dogadać z pierwszym trenerem, a w różnych środowiskach działałem. Myślę, że bardzo znamiennym było pole piłki ręcznej, gdzie organizacja treningowa jest zupełnie inna, bo się zatrzymała w dalekich latach. I tam faktycznie poprzez rozmowę, gdzie wiem, że na samym początku nie byłem obdarzony jakimś wielkim zaufaniem w sztabie, ale po okresie przygotowawczym nagle się okazało, że sobie nie wyobrażają panowie z pozostałej części sztabu pracy beze mnie. I tak jak mówię, to jest kwestia merytoryczna i kwestia później komunikacji, którą zawsze stawiamz na równi z tym, co chce się powiedzieć, dlatego, że jeśli o tą komunikację się zadba, to zdecydowanie łatwiej później dbać o wysoki poziom merytoryczny.

KP Kończąc ten kontrowersyjny temat, ale wiem, że bardzo ważny dla wielu trenerów, zwłaszcza młodych, którzy zaczynają swoją pracę – mocno uśredniając:

Jak oceniasz wiedzę i przygotowanie merytoryczne w obszarze przygotowania fizycznego pierwszych trenerów?

BG Nie chciałbym oceniać, bo chyba nie powinienem takich rzeczy czynić. Natomiast akurat jeśli chodzi o siatkówkę, to przypada mi w Polskim Związku Piłki Siatkowej taka miła rola osoby, która zajmuje się krzewieniem wiedzy na temat przygotowania fizycznego siatkówce, w związku z czym od kilku lat już organizuje szkolenia, webinary i szkolenia licencyjne również dla trenerów. W związku z czym ten element związany z przygotowaniem motorycznym jest cały czas poruszany. I tam akurat wypływa to już bezpośrednio z osób, które organizują szkolenia, czyli w zasadzie za pion szkoleniowy w związku, wypływa potrzeba komunikacji tego obszaru. Bo wiadomo, że im sprawniejszy atleta, tym lepsze jego wyniki. Nie chciałbym oceniać tego poziomu, natomiast wiem, że ta kilkuletnia praca nie poszła na marne, dlatego, że obojętnie czy to są kluby młodzieżowe, czy to są kluby seniorskie, to po prostu bardzo często i coraz częściej zresztą padają pytania chociażby w moim kierunku pod kątem tego, kogo mogę polecić w danym klubie, albo co można w danej sytuacji zrobić. A jeśli pojawiają się pytania i potrzeba konsultacji pewnych działań w zakresie przygotowania fizycznego, to i świadomość potrzeby realizacji tych celów po prostu jest zauważalna. Także myślę, że jest to pewien sukces. I patrząc globalnie ta świadomość na pewno rośnie i jest na całkiem niezłym poziomie.

KP Zapytałem dlatego, że chciałem domknąć tę kwestię decyzyjności, bądź poziomu współpracy pomiędzy pierwszym trenerem a trenerem przygotowania motorycznego, oczywiście w kontekście przygotowania fizycznego. A po drugie, ponieważ przynajmniej w piłce nożnej wielokrotnie też spotykałem się z sytuacją, w której trenerzy byli całkiem nieźle merytorycznie przygotowani. Z różnych względów, ale jeden z głównych powodów był taki, że wywodzą się jeszcze z czasów, w których – i tutaj wrócę do pierwszego pytania – w których ta instytucja trenera przygotowywania motorycznego nie istniała i oni musieli się edukować we własnym zakresie, żeby zespół również w tym obszarze zabezpieczyć. Natomiast teraz tak mocno się wszystko rozwija, że już ta specjalizacja jest bardzo widoczna. I oczywiście coraz więcej pierwszych trenerów już stricte odpowiada tylko za kwestie techniczn- taktyczne, a przygotowanie fizyczne pozostawia właśnie trenerom motorycznym. Także właśnie dlatego chciałem to domknąć w taki sposób.

BG Fakt jest taki, tak jak powiedziałeś, że ta świadomość na pewno rośnie. Patrząc nawet na sezon, który obecnie trwa, a w zasadzie się kończy, akurat z punktu widzenia mojego, jeśli chodzi o temat klubowy, bardzo bardzo zmienny. Bo mieliśmy kilku trenerów, co się bardzo rzadko zdarza. Ale faktycznie każdy z tych trenerów, z którymi miałem przyjemność pracować na przestrzeni tego sezonu, bezwzględnie oddawał mi tę część, za którą jestem odpowiedzialny i traktując mnie jako stuprocentowego specjalistę i po prostu rozmawialiśmy na temat tego, co się na danym treningu dzieje. I tak jak mówiłem wcześniej, sam zawsze staram się inicjować chociażby to, żeby podsumować to, co się dzieje, żeby ten monitoring również nie tylko został zapisany na karteczce i schowany do biurka, czy do szuflady, tylko po prostu był faktycznie wykorzystywany w treningu. W związku z czym posługując się przykładem tym, który przytoczyłem, mogę stwierdzić, że faktycznie taka tendencja na pewno jest zauważalna.

KP Ok, to przejdźmy do kwestii stricte sportowych.

Ile czasu w ciągu dnia pracuje trener przygotowania motorycznego zespołu grającego w Tauron Lidze?

BG Szczerze powiem, że jest to zdecydowanie większa część dnia, bo już nie licząc tego, że mamy dwa treningi dziennie, z reguły są to jednostki około dwugodzinne, na których zawsze mam coś, co powinienem zrobić, czyli po prostu jakąś część treningu prowadzę. Oprócz tego są dodatkowe jednostki, za które ja już bezpośrednio w 100% odpowiadam. Więc jakbym miał tak godzinowo wyliczyć, to ciężko powiedzieć, czy to jest 6 godzin czy 8, bo bardzo często jest to więcej. Ja nie odczuwam takich zupełnie podzielonych godzin pracy, dlatego, że jednym tematem jest trening i to, co się dzieje przed i po treningu, a drugim tematem jest jeszcze to co trzeba realizować w międzyczasie tak zwanym. Bo jeśli są jeszcze zawodniczki, które mają jakieś indywidualne potrzeby pod kątem treningowym, czy po prostu regeneracji, to również za to odpowiadam. Także na pewno jest to minimum pełen etat pracy, spokojnie te 8 godzin możemy założyć.

KP Myślę, że to bardzo interesuje słuchaczy, ponieważ też wiem, że w różnych klubach, w różnych dyscyplinach, różnie to wygląda i jest to uzależnione od wielu czynników.

Dlatego chciałbym dopytać jak wygląda dzień Bartosza Groffika w okresie startowym w tygodniu?

BG Zależy, czy mówimy tylko o kwestiach zawodowych, czy życiowych.

KP Klubowych. Czyli mniej więcej ile potrzebujesz czasu, żeby przygotować trening, bloki treningowe, generalnie jak taki dzień wygląda na najwyższym szczeblu rozgrywek?

BG Na pewno jeśli chodzi już o sam okres startowy, to wygląda to w ten sposób, że przygotowuję na samym początku plan na dany mikrocykl, dlatego, że mikrocykle są różne, w zależności od tego, jak są rozstawione mecze. Więc raz mamy mikrocykl, bywało tak, że mieliśmy dziesięciodniowe, a nieraz było tak, że był pięciodniowy. Więc to jest podstawa działania. I tak jak mówiłem wcześniej, kwestie, które trzeba przygotować to jest nie tylko sam trening, jednostki treningowe ale również regeneracja. I regenerację również w pewien sposób organizuję. A oprócz tego oczywiście samo obciążenie pod kątem danej jednostki. W związku z czym normalnie tak jak to wygląda, czyli przy dwóch jednostkach treningowych, nawet jeśli mamy jedną, to i tak jestem też w klubie dwa razy dziennie minimum. Wyglądał to w ten sposób, że zawsze przed treningiem pół godziny, godzina. To na pewno to jest tyle, co już znajduję się na hali. Później jest trening 1,5-2h, w zależności też od tego, jakie mieliśmy założenia. No i po samym treningu również gdzieś tam godzina, może trochę dłużej mi schodzi później na przygotowanie samego opisu tego, co się wydarzyło, czyli po prostu na samo podsumowanie jednostki. W danym mikrocyklu zawsze jeszcze monitoruję to, jaka jest odpowiedź nerwowo-mięśniowa danych zawodniczek, w związku z czym testy, które przeprowadzam to przynajmniej jeden w tygodniu jest taki, który bezpośrednio daje mi odpowiedź pod kątem dyspozycji całościowej. Oprócz tego każdą jednostkę monitoruję czy to poprzez pracę z akcelometrami, czy też chociażby platformę tensometryczną. W związku z czym tych danych treningowych jest dość sporo. Na fotokomórkach również pracujemy, także dosyć dużo rzeczy można powyciągać. Ale jeśli już to robimy, to należy to w odpowiedni sposób opracować.

Oczywiście niektóre rzeczy bardziej się robi naokoło, czyli trochę więcej wymagają czasu, żeby sobie analizę wyników zestawić. Ale pracy chociażby z akcelometrami, o których mówiłem – nie wiem, czy mogę tutaj lokować produkt?

KP Jak najbardziej.

BG Ja bezpośrednio pracuje na Outputach. Output ma super rozwiązaną kwestię związaną z analizą treningu, bo są tak łatwe i tak szybkie do obsługi, że ten trening jakościowo później wygląda inaczej. Sporo danych możemy wyciągnąć.

Jedno to jest pozyskanie danych, a później odpowiednie przeanalizowanie i na podstawie tych danych przygotowanie kolejnej jednostki, czy skorygowanie pod kątem tego, co było założone wcześniej. I tak patrząc chociażby z takiego punktu widzenia, to jeśli mamy te dwie jednostki, to już chcąc nie chcąc, te 8 godzin dziennie wychodzi. Do tego dochodzą jeszcze jakieś elementy związane dodatkowo z zapotrzebowaniem indywidualnym poszczególnych zawodniczek. To już się robi nieraz pełna doba, szczerze mówiąc. Także tak to wygląda. Z drugiej strony nie jest to nic nadzwyczajnego, po prostu tak wygląda życie w sporcie zawodowym. Myślę, że też sam się o tym przekonałeś, pracując w ekstraklasie. To jest tak, że oczywiście można zamknąć drzwi i powiedzieć, że już jestem w domu i nie pracuję, ale z drugiej strony na końcu dobro zawodnika czy zawodniczki jest ważniejsze, niż ten swój wolny czas.

W którym kierunku według Ciebie podąża rola trenera przygotowania motorycznego? Jak będzie wyglądała za 10 lat? Co się zmieni, jaki kierunek obierze? Czy według Ciebie jest to mocno uzależnione od dyscypliny?

BG Myślę, że sam kierunek rozwoju dyscypliny będzie determinował też działania trenera przygotowania motorycznego. Zdecydowanie. Znowu – w związku z tym, że mamy obojętnie, czy popatrzymy na piłkę nożną. Czy popatrzymy na skoki narciarskie, które mają naprawdę teraz już same oprawy zawodów, pomagają też wyciągnąć bardzo dużo ciekawych wniosków, dużo elementów, które są później potrzebne w treningu. Tak samo jest w siatkówce i pewnie za chwilę w piłce ręcznej, jak też się doczekamy programów, które będą tak dobrze analizowały przebieg meczu, jak chociażby ma to miejsce w siatkówce. To automatycznie też będzie determinowało rozwój i zaawansowanie pracy trenera przygotowania motorycznego w danej dyscyplinie.

Odpowiadając na pytanie bezpośrednio – to już się dzieje właśnie chociażby w piłce nożnej, której przytoczyłem przykład, pod kątem samej złożoności sztabu. Nawet tego elementu związanego z przygotowaniem motorycznym, gdzie już bardzo często jest kilku trenerów przygotowania motorycznego. Oczywiście mogę podać przykład Realu Madryt, gdzie takich trenerów jest kilku, ale nie musimy szukać jakoś daleko, bo patrząc na boisko krajowe pod tytułem Legia Warszawa, to tam również komórka przygotowania motorycznego składa się z iluś trenerów,nie z jednego i nie z dwóch, jest ich więcej – i każdy odpowiada za daną płaszczyznę, która się składa całościowo na ten trening.

I myślę, że patrząc z punktu widzenia rozwoju infrastruktury i pewnie koniec końców, rozwoju finansowego dyscypliny, pewnie będzie to szło również w takim kierunku, gdzie takie specjalizacje będą mogły się kształtować. Oczywiście jest w tym momencie pewna tendencja, która jest zauważalna w tym wypadku chociażby w piłce nożnej. Jakkolwiek być może faktycznie tak to się będzie dalej rozwijać. Co jest na pewno istotne to jest to, że coraz lepiej mamy zdefiniowane dyscypliny sportu pod kątem zapotrzebowania energetycznego. To też determinuje to, jak bardzo złożony jest jest trening w zakresie przygotowania fizycznego w danej dyscyplinie. I im bardziej złożona dyscyplina, tym myślę, że będzie bardziej determinowała złożoność również sztabu, który się będzie opierał na kilku trenerach przygotowania motorycznego. I myślę, że to w tym kierunku idzie.

KP No właśnie, to miało być moje następne pytanie. Czy według Ciebie sztaby mocno wzmocnią pozycję trenerów przygotowania motorycznego i będzie więcej specjalizacji, o czym już powiedziałeś, czyli np. z podziałem na specjalistów w obszarze budowania siły, mocy i np. specjalistów od kształtowania systemów energetycznych. To skoro tutaj odpowiedziałeś na to pytanie twierdząco, to dopytam:

Czy uważasz, że wtedy ogólna wiedza trenera przygotowania motorycznego, wiedza, tak jak to dzisiaj ma miejsce, czyli określone standardy z tych wszystkich obszarów, jeżeli chodzi o motorykę, będzie bardziej wadą czy zaletą? Dlaczego wadą? Ponieważ być może wtedy stricte specjalizacja z konkretnego obszaru będzie milej widziana przez kluby, niż trener, którego wiedza jest bardzo ogólna, ale niekoniecznie wyspecjalizowana.

Bartosz Groffik
Mimo wszystko odniósłbym się tutaj do tendencji specjalizacji w obrębie danej dyscypliny. I myślę, że to specjalizacja w danej dyscyplinie będzie determinowała atrakcyjność trenera przygotowania motorycznego. O tyle o ile, tak jak już sobie powiedzieliśmy, dyscyplina będzie bardzo złożona i jakby sama definicja tej dyscypliny będzie wymagała wielu ekspertów, to wiadomo, że wtedy specjalizacja w danej dziedzinie będzie pożądana. Natomiast jeśli chodzi o dyscypliny sportu, które mają bardzo określoną wartość pod kątem systemów energetycznych, pod kątem samej cechowości dyscypliny, to w tym momencie wartość będzie miała specjalizacja w danej dyscyplinie i również z podziałem na to, czy to będzie sport męski czy żeński, czy to będzie właśnie sport zespołowy, czy indywidualny. Myślę, że to wszystko będzie odgrywało rolę. Zresztą patrząc nawet na rynki, które są dużo mocniej pod tym kątem rozwinięte, czy po prostu przede wszystkim długą tradycją samej kwalifikacji, tak jak mówiłem, czy to Australia, Stany Zjednoczone, Nowa Zelandia, Wielka Brytania – tam raczej taka tendencja trenerska jest zauważalna, że po prostu trenerzy odnoszą sukcesy, ale bardzo w określonych dyscyplinach sportu, albo takich dyscyplinach które są ze sobą w pewien sposób skorelowane.

Co poleciłbyś słuchaczom, którzy marzą o pracy trenera przygotowania motorycznego w sporcie zawodowym?

BG Najważniejszym elementem jest to, żeby znaleźć w sobie pasję. Wiem, że już o tym mówiłem, ale nie traktuję tego jako sloganu, tylko po prostu z doświadczenia, z życia własnego wiem, że jeśli by tej pasji zabrakło, to dużo razy można by było po prostu poddać się i powiedzieć, że trzeba się zająć innymi rzeczami, bo jest to też życie, które wymaga wielu wyrzeczeń i pogodzenia wielu różnych płaszczyzn życia. Więc to, co bym polecił, to na pewno znalezienie tej pasji. To jest raz. Dwa – swego rodzaju umiejętności, albo wyrobienie w sobie zaciętości w tym, żeby dążyć do osiągnięcia danego celu. To jest wynikiem tejże pasji, o której mówiłem wcześniej. Natomiast bez tych dwóch elementów ciężko będzie cokolwiek w tym sporcie zawodowym osiągnąć. Bo to jest bardzo miła, wdzięczna praca, ale z drugiej strony pełna wyrzeczeń.

No i umiejętność organizacji i zarządzania czasem, bo oprócz tego, o czym powiedzieliśmy, ile to zajmuje czasu, sam też wiesz, że pochłania to naprawdę dużą ilość czasu, to ta organizacja pracy i życia jest tutaj naprawdę bardzo istotna. I pewna skrupulatność, która już później jest wymagana bezpośrednio przez specyfikę takiej czynności.

To są takie rzeczy, na których bym się skupiał, plus po prostu świadomość tego, jak to wygląda i chęć ciągłego rozwoju. Bo tutaj jeśli się zatrzymamy w miejscu, to nie ma szans mówienia o rozwoju. W żadnym momencie nie można myśleć, że się już jest na szczycie wiedzy, bo ten szczyt nie istnieje. Pokazują to wszelkiego rodzaju badania, wszelkiego rodzaju działania, które są podejmowane w obrębie diagnostyki, czy monitoringu treningu. Bardzo często, jeśli popatrzymy na rezultaty tychże badań dzisiaj a 10 lat temu, to może się okazać, że na podstawie tego samego działania mamy zupełnie inne rezultaty i warto nie przeoczyć tego, co się dzieje.

I na końcu co bym dodał? Pokorę. To to jest to, co jest potrzebne w takim działaniu. Jeśli będzie pokora, to uda się połączyć te wszystkie elementy, o których powiedziałem wcześniej.

KP No właśnie. Jeszcze a propos tego obszaru edukacyjnego, o którym wspomniałeś na koniec – zbliżamy się do końca i to jest kwestia, którą jeszcze chciałbym poruszyć, bo wiem, że może pomóc wyznaczyć kierunki dla trenerów, którzy chcą pracować na najwyższym poziomie w Polsce.

Czy mógłbyś polecić szkolenia dla trenerów przygotowania motorycznego, szczególnie w Polsce?

BG Nie chciałbym nikogo pominąć, urazić, w związku z czym chyba nie chciałbym polecać bezpośrednio konkretnych szkoleń w konkretnych miejscach, czy po prostu oferowanych przez konkretne firmy szkoleniowe, czy szkoleniowców. Natomiast co jest ważne, bo dalej uważam, że jeśli chodzi o temat szkoleń w Polsce, jest swego rodzaju deficyt. Bo szkoleń jako takich jest właściwie sporo, natomiast kursów chyba nadal brakuje. Ale nie jest to kwestią wynikającą z tego, że nie mamy dobrych jednostek szkoleniowych. Wręcz odwrotnie. Raczej bym się tutaj odniósł do tego, o czym mówiłem na samym początku czyli pod kątem samej kwalifikacji. Kwalifikacja jest o tyle potrzebna, że dzięki temu będzie można faktycznie wreszcie w pewien sposób zacząć kształcić naszych trenerów według myśli polskiej, która jest oczywiście relatywna do tego, co się dzieje w Europie czy na świecie, ale z drugiej strony zachowuje specyfikę działań i potrzeb, a w zasadzie specyfikę potrzeb działań w Polsce.

Mam tu na myśli to, że na dzisiaj jako PSTM szukamy rozwiązań, stąd też współpraca z ASCA, Czy w tym momencie to, o czym poza anteną wspominałem, czyli nawiązanie współpracy z NSCA, służy temu, żeby wykreować, przede wszystkim opracować pewien system. Bo jeśli będziemy mieć system kształcenia, to będzie zdecydowanie lepiej i łatwiej działać z punktu widzenia zdobywania pewnych kwalifikacji i poszerzania edukacji. Jeśli taki system wytworzymy wspólnie wszyscy razem, to w tym momencie łatwiej będzie oczekiwać odpowiedniego poziomu szkoleń, bo szkolenia będą nam poszerzać zakres kompetencyjny. Natomiast kursy kwalifikacyjne nadadzą pewien charakter i kształt tej kwalifikacji.

W związku z tym myślę, że szkoleń można sporo znaleźć w Polsce bardzo ciekawych. Ostatnio się odbyło jedno z takich szkoleń. Z czystej przyzwoitości nie chcę bezpośrednio mówić o jakichś szkoleniach. Myślę natomiast, że ogólnie rzecz biorąc takie szkolenia można znaleźć. Natomiast chodzi mi o to, że nawet z perspektywy swojej długoletniej pracy, może nie aż tak długoletniej, ale jednak te kilka lat spędziłem na uczelni, to pewien wniosek sobie mogłem wysnuć, zbudować pewną opinię na temat tego, że niestety bardzo wiele, szczególnie to jest taka chyba tendencja obecnego pokolenia, że bardzo mocno chcemy szybko być specjalistami w tym, co się dzieje. Natomiast brakuje właśnie tej pokory zdobywania wiedzy i doświadczenia krok po kroku. Zmierzam do tego, że teraz każdy chce w 5 sekund zdobyć jak najwięcej informacji i tak naprawdę nie bardzo weryfikuje to, czego się nauczył. I to właśnie bardzo mocno było też widać po moich studentach, gdzie rozmawialiśmy o rzeczach fundamentalnych, podstawowych, a nie byli w stanie na nie odpowiedzieć. Natomiast świetnie i dużo rzeczy chcieli powiedzieć na temat tego, czego się dowiedzieli na EXOSie, pierwszym i drugim poziomie np., gdzie po prostu ewidentnie brakowało tych podstaw, które mają wtedy sens, jeśli te podstawy chociażby funkcjonowania człowieka są znane.

I wracając jeszcze do Twojego pytania to myślę, że szkoleń można znaleźć sporo. Natomiast to, co ze swojej strony robię i na czym się skupiam to to, żebyśmy jak najszybciej byli w stanie wypracować swój system kształcenia w Polsce. A następnie w obrębie tego systemu po prostu świadczyć usługi szkoleniowo-edukacyjne dla trenerów.

KP Czyli standaryzacja w naszym kraju. Tak jest. Bardzo mocno kibicuję i zdecydowanie się zgadzam. Zresztą podążam wspólną drogą, jeśli można to tak nazwać.

BG Ostatnie pytanie w kontekście tego, co powiedziałem przed chwilą. Być może jakieś książki dla trenerów mógłbyś polecić, które bardzo Ci pomogły, albo uważasz, że na pewnych etapach być może początkowych, mogą pomóc trenerom w rozwoju.

Jeśli chodzi o literaturę to tak naprawdę jest bardzo dużo różnych książek, które bardzo mocno wykraczają również poza sferę treningu czytałem, czytam i nimi się posiłkuję .Dlatego, że – tak jak mówiłem wcześniej – bardzo ważnym elementem jest również zarządzanie swoim czasem i życiem i emocjami. I nie tylko swoimi, tylko po prostu grupą ludzi, z którymi się współpracuje. Także akurat zbiór tych książek jest naprawdę bardzo szeroki. Natomiast w związku z tym mimo wszystko odnoszę się do pewnych fundamentów, które warto najpierw zdobyć, żeby później wiedzieć czego szukać i w jaką stronę kompetencji się rozwijać.

Więc myślę, że powinienem polecić najpierw bardzo dwie standardowe pozycje, jakimi jest „Every Day is Game Day”. Chyba doskonale znana większości doświadczonych trenerów. Chodzi o znalezienie pewnej struktury działań, żeby mieć punkt odniesienia do tego, co powinniśmy robić i jak powinniśmy robić.

Drugą z takich książek podstawowych można by było polecić NSCA „Essentials of Strength and Conditioning”. To jest zbiór informacji, obszerna książka, natomiast tam faktycznie te wszystkie fundamentalne rzeczy są opisane może troszkę w innej konwencji, niż w pozycji, o której powiedziałem wcześniej. Natomiast można dosyć sporo dowiedzieć się o takiej ogólnej wiedzy i o pewnych założeniach, w pewien sposób sobie posegregować to, o czym powinniśmy się dalej uczyć i co powinniśmy rozwijać.

To jest jedna część fundamentalnej wiedzy, która jest bardzo łatwa w zdobyciu. Te dwie pozycje są powszechnie znane i dostępne. Natomiast dwie kolejne, miałem 3 wskazać, ale wskażę 4. To byłyby 2 książki Rona McKeeferego. Pierwsza z nich to jest „CEO Strength Coach” i polecam to jak najbardziej osobom, które wiedzą, że jedna część to jest to, w jaki sposób merytorycznie przygotujemy się do pracy. Ale druga część – jak zarządzać tym wszystkim pod kątem życia i organizacji życia zawodowego. Świetna pozycja, polecam naprawdę bardzo mocno.

A druga to jest jakby zbiór doświadczeń, z tego co pamiętam, około chyba stu trenerów w jednej książce – to się nazywa”Weight Room Wisdom”. Chyba nie ma tłumaczenia jeszcze polskiego, ale naprawdę zbiór pewnych przeżyć, doświadczeń trenerów z całego świata.

Także te cztery książki. Zdecydowanie dwie z nich jako podstawa merytoryczna, dwie jako nauka zarządzania swoim czasem, doświadczeniem i kompetencjami.

KP Dzięki Bartek za rozmowę.

BG Dziękuję również.


74 ćwiczenia stabilizacyjne, które poprawią Twoje wyniki i zabezpieczą kręgosłup przed urazami

Zostaw swój adres email i zobacz video
ZOBACZ VIDEO

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *